Filmowe lokalizacje - "Gwiazd naszych wina"
- Dorota Sławińska
- 2 maj 2019
- 2 minut(y) czytania
„Niektórzy przyjezdni uważają, że Amsterdam to miasto grzechu, ale prawda jest taka, że to miasto wolności. A w wolności wielu odnajduje grzech.” - znacie ten cytat?
Jeżeli nie, coś Wam umknęło, albo dobra książka, albo niezły film, lub co gorsza jedno i drugie.
To nietuzinkowe, lecz jakże prawdziwe sformułowanie dotyczące stolicy Holandii pochodzi z powieści Johna Greena „Gwiazd naszych wina”. Historia jest dość trywialna – dwójka chorych na raka nastolatków zakochuje się w sobie, a w czasie trwania akcji przypadłości ciągle przypominają o sobie. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, aby rak u młodych ludzi był czymś standardowym, bądź szablonowym, lecz jeżeli oderwiemy się od nastoletniego wieku bohaterów dostaniemy kolejną słodko-gorzką love story. Niemniej jednak z jakiś powodu urzeka, może to kwestia poczucia humoru obecnego w dialogach lub rezolutności postaci? Warto zobaczyć/przeczytać przy najmniej raz w życiu.
Jeżeli komuś spodoba się „Gwiazd naszych wina”, albo po prostu lubi kino i fascynuje go śledzenie filmowych lokalizacji, polecam odwiedzić następujące miejsca w Amsterdamie: Rijksmuseum (adres: Postbus 74888) – czyli Muzeum Państwowe. Co prawda Gus i Heizel jedynie wieczorową porą spacerują koło niego, ale ja zachęcam by wejść do środka, aby zobaczyć m. in. „Nocną straż” Rembrandta , „Mleczarkę”, „Uliczkę” Vermeera (tego od „Dziewczyny z perła” - jeżeli ktoś nie kojarzy) i wiele innych dzieł światowego dziedzictwa, nie tylko obrazów. Podczas mojej pierwszej, i póki co jedynej podróży do Holandii, stanowi ona jedyną lokalizację wymienioną w powieści, którą udało mi się sfotografować i zwiedzić;

American Hotel (adres: Leidsekade 97) – udający Hotel De Filosoof! Piękny budynek w stylu art-deco gra hotel, który faktycznie istnieje w rowerowej stolicy Europy (adres: Anna van den Vondelstraat 6, Amsterdam). Z jakiś względów fasada American Hotel przypadła filmowcom bardziej do gustu i to on znalazł się w produkcji. Można odwiedzić oba, jeżeli ma się czas i chęci;
Muzeum Anny Frank (adres: 265–267 Prinsengracht) – po spotkaniu z pisarskim idolem głównej bohaterki, ona i jej chłopak udają się do Domu Anny Frank. Chyba nikomu nie muszę przedstawiać tej postaci. Dodam jedynie, że przedruki pamietnika tej 13-letniej żydowskiej dziewczynki z czasów II wojny światowej liczbą nabywców ustępują jedynie Biblii i serii o Harrym Potterze. O bilety warto zadbać wcześniej, bowiem budynek jest nie duży, a korytarze wąskie, w związku z tym nie jest w stanie pomieścić rzeszy turystów;
Ławka – (adres: na zbiegu ulic Leidsegracht i Herengracht) tak, dobrze czytacie, po prostu jedna z ławek ulokowanych nad kanałem. Tej konkretnej należy poszukiwać w pobliżu wyżej opisanego muzeum. Podobno regularnie miasto musi ją odnawiać, bo zakochane pary oraz kinomaniacy fotografują się na niej, wycierają zatem farbę do cna. Mnie musiał wystarczyć osśmiosekundowy widok na nią z łodzi. Trzeba się śpieszyć z odwiedzeniem jej, chodzą słuchy, że może zniknąć, a to wszystko w ramach polityki antyturystycznej nowych władz Amsterdamu. To im zawdzięczamy m. in. zniknięcie napisu „I'AMsterdam”, czy ustanowienie zakazu chodzenia po Dzielnicy Czerwonych Latarni z przewodnikiem po 19:00.

Inne miejsca słynnych planów zdjęciowych położonych w Amsterdamie, jakie mogą Was zainteresować to chociażby kilka lokalizacji z „Ocean's 12” (Original Dampkring - adres: Handboogstraat 29, kanał adres: Drehort Staalstraat Brücke itp.). Do odhaczenia przy następnym moim pobycie.
A o filmie „Dziewczyna z perłą” i scena kręconych w Delft opowiem w innym poście. Jest co oglądać. ;)

Comments