top of page

TRAMPki - festiwal podróżujących kobiet w Gdańsku

  • Zdjęcie autora: Dorota Sławińska
    Dorota Sławińska
  • 30 maj 2019
  • 3 minut(y) czytania

W ostatni weekend miałam możliwość uczestniczyć w festiwalu niepodróżujących kobiet w Gdańsku, czyli „TRAMPkach”. Chociaż impreza odbywa się już po raz 6, ja byłam na niej po raz pierwszy, ale z całą pewnością nie ostatni! Jak się tam znalazłam? Otóż po festiwalu „Na szagę” w Poznaniu, na którym miałam możliwość wystąpić z prezentacją „Made in China”, zapragnęłam zobaczyć kolejne wydarzenia tego typu, poznać nowych ludzi i podzielić się z Wami naszą przygodą, naszymi wspomnieniami i naszymi zadaniami, ubranymi w moje słowa. Zgłosiłam się zatem na event do Trójmiasta i udało się! Jeżeli nie wiecie, jak wygląda program już go streszczam:

* 24.05. (piątek) – kilka luźnych bloków tematycznych, poczynając od debaty na temat bezpieczeństwa kobiet w podróży, po promocję książki „A co wyście myślały”, po warsztaty o roślinach jakie można znaleźć na całym świecie. Wieczorem spotkanie w kawiarni „Stary kadr” w centrum miasta, abyśmy mogli się poznać. Mogli, a nie mogły, bowiem panowie też są mile widziani.

* 25.05. (sobota) – liczne prelekcje i szkolenia (ja załapałam się na to, na którym zależało mi najbardziej, czyli fotograficzne), w tym samym czasie można też było pływać kajakiem, lub poszukiwać ukrytych książek w grze miejskiej. Na te wydarzenia obowiązywały wcześniejsze zapisy, ale już od 15:30 w sali Hyde Park Europejskiego Centrum Solidarności możliwe było wysłuchanie opowieści z podróży osób, które nie są (jeszcze) może wielkimi podróżnikami, lecz przeżyły wyprawę wartą podzielenia się. I tam właśnie na końcu byłam ja. Przede mną wystąpiły: Alicja i jej „12 kierunków w rok, czyli polki w drodze”, Natalia mówiła o swojej pierwszej solowej podróży i to, aż do dżungli w Brazylii, następnie Anna w 30 min. streściła 20 lat podróży po Bałkanach, moją kolejną, wymarzoną destynację, mianowicie Kubę zaprezentowała Magda, a po niej na scenie Ola przekonywała, że samotna podróż może być interesująca i nie taka straszna, a wie co mówi, bo doleciała do Wietnamu. Ja imprezę zamykałam, ale tylko tę „oficjalną” część, bo w kawiarni „Stary kadr” omawialiśmy podróże i nie tylko je do późnych godzin nocnych przy akompaniamencie gruzińskiego artysty.

* 26.05. (niedziela) – najważniejszy dzień, kiedy to przez 8 h na scenie mamy do czynienia z weterankami, globtroterkami, reporterkami, czyli kobietami, które żyją pasją i z pasji do jeżdżenia po świecie. Prezentacji było 13, więc nie będę wymieniać wszystkich, jedynie wspomnę o tych, podobających mi się najbardziej: „Zakochani pod okiem sułtana. O miłości w Omanie” p. Agaty Romaniuk (muszę przeczytać książkę, bo przez cały występ siedziałam zaszokowana tym, jak może wyglądać miłość, a właściwie kontrakt małżeński, bo w tym państwie chyba nie może być mowy o uczuciu do partnera. Wam też ją polecam, chociaż treści jeszcze nie znam); „Kobiety na szlaku. Trekking w Himalajach” p. Kasi Mazurkiewicz (dotychczas tematyka wspinaczek była mi dość obojętna, ale po tej prezentacji pomyślałam, że chyba warto by było spróbować się wspiąć); „Jordania alternatywnie” p. Agnieszki jedna Siejak, druga Sawala (prezentacja miała się nazywać „Głupia i głupsza w podróży”, ale u organizatorów nie przeszło, może już się domyśliliście, iż była to prezentacja z przymrożeniem oka, antyporadnik jak nie podróżować). Po każdej prezentacji, padają pytania jej dotyczące, więc do domu można jeszcze wrócić bogatszym nie tylko w wiedzę, ale i nagrody.

Teraz chwila na ocenę od strony słuchacza i prelegentki. Mnie się festiwal podobał, mimo że jest mniejszy od „Na szagę” ma swój urok. Cieszę się, że pomyślano o tym, że kobietom podróżuje się inaczej, więc warto aby był między płcią piękną przepływ informacji, doświadczeń, rad oraz inspiracji.

Zadbano o nas w pełni zapewniając hostel ze śniadaniami, obiad w sobotę, bilety wstępu na wszystkie wydarzenia towarzyszące, kosmetyki Ziai i nie tylko, ale Gdańska zabrałam nie tylko upominki od organizatora za mój występ, ale przede wszystkim dużo nowych znajomości. Zakwaterowano mnie w pokoju czteroosobowym w hostelu wraz z Magdą, Natalią i Olą, więc od razu miałam szansę nawiązać kontakt z osobami zakochanymi w zwiedzaniu świata, jak ja. Dodatkowo poznałam jeszcze Kasię oraz Jolę, które przyjechały posłuchać prezentacji, bowiem w poprzednich latach też były i wiedziały, że będzie moc. Z kolei w „Starym kadrze”, znalazły się kolejne osoby warte poznania. Przyjechałam do Gdańska sama jak palec, a wyjeżdżałam żegnając się ze sporą grupą osób. Los mi zesłał nawet koordynatorkę projektów Erasmus plus we Francji, więc może uda się jednak wyjechać na wolontariat. Nigdy nie wiadomo, kiedy fortuna się uśmiecha do nas.

Energia i słowa uznania od Was, jakie dostałam tuż po występie, czy w wiadomościach na Facebooku, bezcenne. Mają moc niczym bomba atomowa. Świetnie jest występować dla audytorium, które słucha, żywo się interesuje tematem. Możliwości dzielenia się z ludźmi moimi przeżyciami nie oddam już i będę dożyć do tego, aby kolejne wyprawy były warte sceny na wszystkich festiwalach.

Fajnie być częścią czegoś dużego, a to jest duże – dosłownie i w przenośni.

To jak, widzimy się za rok?







 
 
 

Comments


56330935_2318195908439940_55166727705717
O autorkach
Zapisz się do Newslettera
i otrzymaj podróżnicze ciekawostki!

Joanna Soboń

Pasjonatka podróży 

Miłośniczka teatru

Studentka medycyny

Dorota Sławińska

Zawód konkretny: radca prawny, ale w duchu niespełniona artystka

 

bookingcom.png
bottom of page